Coraz częściej podkreśla się jednak fakt, że nadużywanie alkoholu to strategia radzenia sobie z depresją lub lękiem. Jakie są związki depresji i uzależnienia? Jak powinna reagować organizacja na widoczne problemy z piciem pracownika?
Psyche i soma
Depresja to także choroba ciała, nie tylko psychiki. Obniżenie nastroju, pustka emocjonalna, niemożność odczuwania radości z tego, co dotychczas sprawiało przyjemność, brak nadziei na zmianę, przewidywanie, że nic dobrego już nas nie czeka. W depresji szwankuje sen, co wpływa na metabolizm, pojawiają się zaburzenia endokrynologiczne. Myślenie wpływa na ciało, a odmawiające posłuszeństwa, bezsilne ciało – na myślenie „nie mam na nic siły, jestem do niczego”. Depresja nie jest tylko mentalnym stanem, który wynika z utraty kontroli nad zachowaniem, myślami i emocjami.
Z depresją często łączy się lęk. Większość pacjentów ma mieszane zaburzenia depresyjno-lękowe. W Polsce choruje na nie ok. 1,5 mln ludzi. A jako że członkowie rodzin muszą ich wspierać, szacuje się, iż problem ten dotyka ok. 3 mln ludzi.
Choroba ta ma poważne przyczyny biologiczne, ale może zapaść na nią każdy, kto jest w chronicznym stresie, przechodzi przez życiowe zmiany i trudności, które zaniżają samoocenę i wprowadzają w krąg negatywnego myślenia o sobie. Jednym z wielu czynników pogłębiających depresję oraz stany lękowe jest nieumiejętne regulowanie emocji i nastroju. Przykładowo osoby, które są z natury pesymistami, po porażce będą siebie obwiniać, źle siebie oceniać, tracić nadzieję na poprawę i w ten sposób stopniowo obniżać nastrój. Osoby lękowe, koncentrując się na negatywnym scenariuszu zdarzeń, zwiększają swoje napięcie, czują się coraz gorzej – zauważają, że kołacze im serce, boli brzuch, oddech się spłyca, drżą ręce. Hiperkoncentracja na ciele może doprowadzić do ataku paniki. Badania wskazują, że zależnie od kraju od 13 do 25 proc. populacji doświadcza przynajmniej raz w życiu ataku paniki.
Depresję diagnozuje się po dwóch tygodniach obniżonego nastroju, kłopotów ze snem, utraty wiary w przyszłość, niemożności odczuwania przyjemności. Wiele osób żyje jednak z niezdiagnozowaną depresją, obwiniając siebie o niską efektywność, lenistwo, próbując „brać się w garść”. Często cierpią latami, zanim w końcu trafią do lekarza, najczęściej z powodu choroby ciała. Bo nierzadko depresja ukrywa się pod postaciami chorób psychosomatycznych, szczególnie u tych, którzy ignorują jej pierwsze emocjonalne sygnały. Ludziom łatwiej jest brać leki przeciwbólowe, niż przyznać, że chorują psychicznie.
Depresja kojarzy się ze smutkiem, przygnębieniem, chronicznym zmęczeniem. Jednak to nie smutek jest w niej dominującym uczuciem, ale pustka, brak silnych przeżyć. Osoby znajdujące się w depresji próbują kontrolować i powstrzymywać negatywne emocje. Ich hamowanie i wyciszanie jest kosztowne energetycznie i prowadzi właśnie do poczucia pustki.
Zamaskowani
Ludzie uważani za pewnych siebie, dobrze radzących sobie w życiu, tacy, którzy wydają się zaprzeczeniem depresyjności, kiedy tracą kontrolę nad sobą i swoimi emocjami, często odczuwają winę i wstyd, że znaleźli się w takiej sytuacji. Maskowanie swojego stanu, chowanie się za pozytywnym wizerunkiem wiele kosztuje, ale robi tak większość, szczególnie na początku choroby, kiedy jeszcze jako tako funkcjonuje, chodzi do pracy i „ściemnia”, że wszystko jest w porządku. Na późniejszym etapie ukrywanie obniżonego nastroju staje się coraz trudniejsze. Otoczenie rozpoznaje, że czyjś uśmiech jest wymuszony, że gdy nikt nie patrzy, twarz osoby nic nie wyraża. Ponieważ udawanie w domu i w pracy, że wszystko jest w porządku, wymaga ogromnego wysiłku, chory zaczyna się izolować lub maskuje depresję agresją, irytacją, obwinianiem innych, ucieka w pracoholizm. Szczególnie mężczyźni przywiązani do kulturowego wzorca męskiego twardziela tak bardzo kwestionują i wypierają swój stan, że prezentują niejako objawy odwrotne.
Wiele osób nie potrafi radzić sobie z emocjami, pustką, ukryciem. Zaczyna się obawiać, że wszystko się wyda, że ludzie zobaczą, co kryje się pod maską. Często strategią radzenia sobie staje się dla nich uzależnienie – w Polsce najłatwiej sięgnąć po alkohol. Alkoholizm prawie zawsze idzie w parze z depresją. Depresja mogła być pierwsza, ale jest też następstwem nadmiernego picia. Alkohol pomaga się otępić. W dłuższej perspektywie zmienia jednak człowieka w emocjonalnego zombie. Pustka, anhedonia, irytacja, szukanie powodów do wypicia, żeby znowu nie czuć.
Depresja jest bardzo częstą chorobą: ok. 20 proc. populacji doświadczy jej przynajmniej raz w życiu, a licząc depresję w wieku młodzieńczym – nawet 25 proc. Jako epizod może być też reakcją na duże życiowe zmiany, kryzysy, szczególnie gdy nałożą się problemy rodzinne, finansowe i zawodowe.
Rozpoznanie i pomoc
O depresji pracownika mogą świadczyć następujące objawy:
Co mogą zrobić organizacje, by pomóc pracownikom zagrożonym uzależnieniem? Po pierwsze, pracownik, który w pracy znajduje się pod wpływem środków psychoaktywnych, łamie prawo, więc jeżeli istnieje tego uzasadnione podejrzenie, można wezwać policję, by wykonała testy na obecność alkoholu czy innych substancji uzależniających w organizmie. Kiedy rzecz się potwierdzi, pracodawca ma prawo wyciągnąć wobec pracownika konsekwencje dyscyplinarne. W praktyce, jeżeli komuś zdarzy się sporadycznie lub pierwszy raz tzw. kac, często po prostu sugeruje mu się, żeby wziął dzień wolny – oczywiście tam, gdzie nie ma restrykcyjnych przepisów bezpieczeństwa.
Po drugie, jeżeli pracownik często spożywa alkohol i informuje o przyczynach swojej nieobecności (co świadczy o zaufaniu) lub jest podejrzenie uzależnienia, dobrze przeprowadzić z nim rozmowę. Najlepiej w obecności menedżera i HR BP. Rozmowa (zwana nieszczęśliwie interwencyjną) powinna mu uświadomić, że może wiele stracić, jeśli nie przyjrzy się swoim nawykom ani nie podejmie leczenia. Być może jest on jeszcze na takim etapie, że uda się go przekierować na „zdrową drogę”. Pracownik powinien dowiedzieć się, jakie ryzyko wiąże się z brakiem zmiany zachowania i jakie wsparcie może mu zaoferować organizacja. Każdy przypadek jest jednak inny i dobrze wiedzieć, ile czasu można dać pracownikowi na zmianę, a kiedy należy podjąć bardziej zdecydowane kroki. Kryzysowa rozmowa z uzależnionym pracownikiem to trudne doświadczenie. Wymaga przemyślenia, ważenia słów, a przede wszystkim odpowiedniej postawy. Trzeba się liczyć z jego silnymi emocjami i dobrze wiedzieć, co nas czeka. Łącznie z porażką – motywowanie osób uzależnionych do szukania pomocy jest bowiem ciężkim, czasem latami trwającym przedsięwzięciem. Na to może sobie pozwolić rodzina, ale nie organizacja.
Do podejmowania działań w kwestii osoby uzależnionej zmusza przede wszystkim poczucie niesprawiedliwości w zespole, który prawdopodobnie ratuje sytuację, wykonuje zadania za nieobecnego pracownika albo ukrywa jego stan przed menedżerem. Na krótką metę można to uznać za przejaw lojalności, ale w dłuższej perspektywie jest to podtrzymywanie nałogu i prowadzi do konfliktów, rotacji, a czasami także do poczucia winy, kiedy osoba uzależniona w końcu popełnia czyn, który naraża ją lub innych na utratę życia. Wtedy pracownicy i zwierzchnicy zostają z moralnym kacem i pytaniami, czy zrobiliśmy wszystko, co się dało.
Małgorzata Wypych
Dyrektor Mental Health Center, psycholog, specjalista w zakresie interwencji psychologicznej i zarządzania stresem, nauczyciel akademicki.